top of page
Szukaj

7.Zderzenie.

  • Zdjęcie autora: Amadeusz Leonard Feliks
    Amadeusz Leonard Feliks
  • 20 kwi 2018
  • 3 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 7 sty





Max leżał na powierzchni a wokół niego przetaczało się bardzo wiele różnych strasznych postaci. Jednym słowem całe zło tego świata skupiło się wokół nikogo innego jak niego. Próbował wszelką siłą przegnać te stwory, ale było to bez żadnego skutku. Może gdyby miał czarodziejską laskę, mógłby zrobić to co Gandalf Biały, ale Max nie chciał i nie wierzył w czary. Jego wzrok robił się coraz bardziej zamazany, już przestawał odróżniać te różne kreatury od siebie...

- Tętno? - 178 i rośnie. Poproszę 0,05 procentowy roztwór nadmanganianu potasu. Wlewka doustna przez tubę. - Poproszę sznurek do oczyszczania błony śluzowej nosa. - Proszę. Poproszę toniczny roztwór chlorku sodowego. - Proszę. - Tętno? 184 i rośnie. - K.... ..ć! Dawajcie Relanium 10 mg oraz dekstran 40 000, macie ustawić go na 60 kropli na sekundę. - Jak stan pacjenta? - Otworzył oczy. - Czy jest reakcja na światło? - Nie. - Czy jest reakcja na dotyk? - Nie. - Poproszę kroplówkę pod drugi wenflon z siarczanem sodu. - Pieprzony ćpun! - Słyszysz co się do ciebie mówi? Przez takich jak ty mamy potem rozprawy sądowe z rodzinami, ale ciebie to g.... obchodzi. - Co jeszcze możemy zrobić? - Nic, czekać. - Sól fizjologiczna. - Co? - To nasz ostatatni ratunek. - Ok, załóżcie mu trzeci wenflon. - Ok, załóżcie mu trzeci wenflon. - Sól fizjologiczna podana, 120 kropli na sekundę. - Jak tętno?

182 i spada. - Ufff. - Jak teraz? 180 i spada. Czekajcie, chyba jest reakcja na światło. - Jest? - Jest. Max zaczął powoli poruszać gałkami ocznymi. Czy jest reakcja na dotyk? - Nie ma. Nie, czekajcie, jest. Pacjent kurczy dłoń przy ściśnięciu palca. Max zaczął powoli wybudzać się z letargu w którym się znajdował. Przez jego ciało teraz przechodziły powolne ruchy. Źrenice stopniowo zaczynały się kurczyć. Zaczął coś mamrotać pod nosem i jego mowa stawała się coraz bardziej wyraźna. - Halo, jak się pan nazywa? - Ma ma ma... - Nie no dalej jest w letargu, dajcie jeszcze nadmanganianu potasu. Chłodny płyn przeszył jego ciało. - Halo, słyszy mnie pan, jak się pan nazywa? - Max, Max. - Pełne imię poproszę. - Maksymilian. - A nazwisko? Mil, Mil, Mil, Milecki, wymamrotał. Andżelika, to Ty? - zapytał. - Nie, ja nazywam się Marta Jabłecka, czy wie pan gdzie pan jest? - Nie wiem, Andżelika, odpowiedział Max. - Poczucie humoru to ten gościu ma, powiedziała Marta. Nic dziwnego jak sobie przypieprzył mix kokainy i MDMA. - Jest pan na SOR-ze. Na SOR-ze? O Boże! - krzyknął Max. - Czy pamięta pan co pan robił dzisiejszej nocy? - Nie pamiętam nic, skłamał Max. Przyjechały do pana policja, straż pożarna i karetka. - Co ja takiego narobiłem? Miał pan wypadek samochodowy pod wpływem narkotyków. Na szczęście uszedł pan bez większych obrażeń cielesnych, natomiast pańska psychika najwyraźniej ucierpiała od tego całego miksu, który sobie pan zapodał. Wczoraj podczas wypadku wybiegł pan ze swojego auta i zamiast udzielić pomocy poszkodowanemu w drugim pojeździe, zaczął pan przed nim wygrażać się pięściami, chociaż tamten był bezbronny. Świadkowie musieli interweniować i trzy osoby trzymały pana, żeby pan nie zrobił krzywdy poszkodowanemu. Czy pamięta pan to? - Nie, odpowiedział pełen zdziwienia Max. Agresja i to w aż tak dużym stopniu nie pasowała do jego osobowości. Ostatnia rzecz, którą pamiętał z dzisiejszej nocy to to, że zasypiał u boku Andżeliki, szczęśliwy i spełniony. Ale kto mógł kierować drugim autem, czyżby to był ...? Strzępki jego pamięci z dzisiejszej nocy nie dawały mu pełni obrazu ani modelu auta, ani wyglądu kierowcy. - Co teraz ze mną będzie? - Teraz pozostaje nam tylko czekać, aż pana stan się ustabilizuje. - A co potem, przecież ja mam pracę! I co z moim Bentleyem? - Co potem, będziemy myśleć później, na razie dostanie pan L4. Max rozejrzał się wokół siebie. Lekarka i trzy pielęgniarki z maskami na ustach stały wokół niego, jakby to była druga część Halloween. Ale to już nie była zabawa, tu chodziło o jego życie. 3 wenflony podłączone do jego ciała i chłodne płyny przeszywające jego żyły, dawały mu wyraźny sygnał o powadze sytuacji. Max powoli znowu odpływał, gdzieś z tyłu głowy przebijała mu się Andżelika, od której dzieliły go centymetry, gdzieś tam wydawało mu się, że z nią tańczy, ale skutek benzodiazepin był silniejszy i Max znowu usnął.

 
 
 

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

コメント


bottom of page